Главное меню
Мы солидарны с Украиной. Узнайте здесь, как можно поддержать Украину.

Ответ

Обратите внимание: данное сообщение не будет отображаться, пока модератор не одобрит его.
Ограничения: максимум вложений в сообщении — 3 (3 осталось), максимальный размер всех файлов — 300 КБ, максимальный размер одного файла — 100 КБ
Снимите пометку с вложений, которые необходимо удалить
Перетащите файлы сюда или используйте кнопку для добавления файлов
Вложения и другие параметры
Проверка:
Оставьте это поле пустым:
Наберите символы, которые изображены на картинке
Прослушать / Запросить другое изображение

Наберите символы, которые изображены на картинке:

√36:
ALT+S — отправить
ALT+P — предварительный просмотр

Сообщения в этой теме

Автор Pinia
 - декабря 31, 2014, 16:13
Zmarł Stanisław Barańczak - tłumacz, poeta, krytyk literacki. Jego tłumaczenia z Szekspira nie mają sobie równych.

Już wkrótce wezmę się za siebie, wezmę
się w garść, zrobię porządek w szufladzie,
przemyślę wszystko do końca, zaplombuję zęby,
uzupełnię luki w wykształceniu, zacznę
gimnastykować się co rano, w słowniku
sprawdzę kilka słów, których znaczenie jest dla mnie wciąż niejasne,
więcej spacerów z dziećmi, regularny
tryb życia, odpisywać na listy, pić mleko,
nie rozpraszać się, więcej pracy nad sobą, w ogóle
być sobą, być wreszcie bardziej
sobą,
ale właściwie jak to zrobić, skoro
już,
i to od tak dawna, tak bardzo
nim jestem

[ Stanisław Barańczak]
Автор Pinia
 - ноября 9, 2013, 14:16
Czarny humor
Maciej Zembaty
W prosektorium
W prosektorium najprzyjemniej jest nad ranem
Gdy szarzeje za oknami pierwszy świt
W oświetleniu tym korzystnie
Wyglądają starsze panie
A i panom nie brakuje wtedy nic
Oczywiście kiedy całkiem się rozjaśni
Pewne braki wyjdą na jaw tu i tam
Lecz na razie póki wszystko
Widać jeszcze niewyraźnie
Triumfuje dumne piękno ludzkich ciał

W prosektorium najweselej jest nad ranem
Później także tam wesoło — ale mniej
Świeży uśmiech opromienia
Tak poważne kiedyś twarze
A niektórzy szczerze szczerzą ząbki swe
Tylko jeden - ten co leży pierwszy z brzegu
Nie uśmiecha się bo głowy nie ma już
Lecz udziela mu się nastrój
Wytwarzany przez kolegów
W martwym  ciele nadal mieszka zdrowy duch

W prosektorium najzabawniej jest nad ranem
Czasem  spadnie coś ze stołu - czasem ktoś
Po czymś takim następuje
Ożywienie zrozumiałe
Krótkotrwałe bo dzień wstaje jak na złość
Jasny dzień ma swoje różne jasne strony
Lecz ja jednak mimo wszystko twierdzę, że
W prosektorium najprzyjemniej
Moim zdaniem jest nad ranem
Zresztą sami przekonacie o tym się
http://www.youtube.com/watch?v=OmhrtyN70rs
Автор Pinia
 - октября 29, 2013, 20:40
BOLESŁAW LEŚMIAN

Wyszło z boru ślepawe..

Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze,
Spłodzone samo przez się w sennej bezzadumie.
Nieoswojone z niebem patrzy w podobłocze
I węszy świat, którego nie zna, nie rozumie.

Swym cielskiem kostropatym kąpie się w kałuży,
Co nęci, jak ożywczych jadów pełna misa,
Czołgliwymi mackami krew z kwiatów wysysa
I ciekliną swych mętów po ziemi się smuży.

Zwierzę, co trwać nie zdoła zbyt długo na świecie,
Bo wszystko wokół tchnieniem zatruwa i gasi,
Lecz gdy ty białą dłonią głaszczesz je po grzbiecie,
Ono, mrucząc, do stóp twych korzy się i łasi.
                                                      (z tomu "Łąka", 1920)
Автор Damaskin
 - октября 6, 2013, 14:43
Цитата: Pinia от октября  6, 2013, 14:19
Romans

Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem!
Ona była żebraczką, a on był żebrakiem.

Pokochali się nagle na rogu ulicy
I nie było uboższej w mieście tajemnicy...

Nastała noc majowa, gwiaździście wesoła,
Siedli – ramię z ramieniem – na stopniach kościoła.

Ona mu podawała z wyrazem skupienia
To usta do pieszczoty, to – chleb do gryzienia.

I tak śniąc, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb – pieszczotą, a pieszczotę – chlebem

Dwa głody sycili pod opieką wiosny:
Jeden głód – ten żebraczy, a drugi – miłosny.

Poeta, co ich widział, zgadł, jak żyć trzeba?
Ma dwa głody, lecz brak mu – dziewczyny i chleba.

Я все же пою, хоть поется несладко!
Он был нищеброд, а она - христорадка.

Они полюбили средь уличной пыли
И жалкую тайну от мира хранили.

Веселая майская ночь оборола -
И сели в обним на ступени костела.

Она вперемежку, согбенно и снуло,
Несла к нему губы - и корку тянула.

Вполсонок делились под мреющим небом
То хлебом, то лаской, то лаской, то хлебом.

И так утолялись под сенью церковной
И нищенский голод, и голод любовный.

Тебе - вразумленье, рифмач дальнозоркий!
Но нет у него ни подруги - ни корки.

(перевод Геннадия Зельдовича).
Автор Pinia
 - октября 6, 2013, 14:19
Leśmian Bolesław
Romans

Romans śpiewam, bo śpiewam! Bo jestem śpiewakiem!
Ona była żebraczką, a on był żebrakiem.

Pokochali się nagle na rogu ulicy
I nie było uboższej w mieście tajemnicy...

Nastała noc majowa, gwiaździście wesoła,
Siedli – ramię z ramieniem – na stopniach kościoła.

Ona mu podawała z wyrazem skupienia
To usta do pieszczoty, to – chleb do gryzienia.

I tak śniąc, przegryzali pod majowym niebem
Na przemian chleb – pieszczotą, a pieszczotę – chlebem

Dwa głody sycili pod opieką wiosny:
Jeden głód – ten żebraczy, a drugi – miłosny.

Poeta, co ich widział, zgadł, jak żyć trzeba?
Ma dwa głody, lecz brak mu – dziewczyny i chleba.
Автор Pinia
 - сентября 20, 2013, 22:00
Tego też nie zrozumie, a szkoda.
Miała w sadzie strój bogaty,
Malowany w różne światy,
Że gdy w nim się zapodziała,
Nie wędrując - wędrowała.
Strój koloru murawego,
A odcienia złocistego -
Murawego - dla murawy,
Złocistego - dla zabawy.

Zbiegło się na te dziwy aż stu płanetników,
Otoczyli ją kołem, nie szczędząc okrzyków.

Podawali ją sobie z rąk do rąk, jak czarę:
"Pójmy duszę tym miodem, co ma oczy kare!"

Podawali ją sobie z ust do ust na zmiany:
"Słodko wargą potłoczyć taki krzew różany!"

Porywali ją naraz w stu pieszczot zawieję:
"Dziej się w tobie to samo, co i w nas się dzieje!"

Dwojgiem piersi ust głodnych karmiła secinę:
"Nikt tak słodko nie ginął, jak ja teraz ginę!"

Szła pieszczota koleją, dreszcz z dreszczem się mijał,
Nim jeden wypił do dna - już drugi nadpijał.

Kto oddawał - dech chwytał, a kto brał - dech tracił,
A kto czekał za długo - rozumem przypłacił!

Sad oszalał i stał się nie znany nikomu,
Gdy ona, jeszcze mdlejąc, wróciła do domu.

Miała w oczach ich zamęt, w piersi - ich oddechy,
I płonęła na twarzy od cudzej uciechy!

"Jakiż wicher warkocze w świat ci rozwieruszył?"
"Ach, to strzelec - postrzelec w polu mnie ogłuszył!"

"Co za dreszcz twoim ciałem tak żarliwie miota?"
"Śniła mi się w śródleciu burza i pieszczota!"

Mać ją, płacząc, wyklęła - ojciec precz wyrzucił,
Siostra łokciem skarciła, a brat się odwrócił.

A kochanek za progiem z pierścieni ograbił,
I nie było nikogo, kto by jej nie zabił.

I nie było nikogo, kto by nie był dumny,
Że ją przeżył, gdy poszła wraz z hańbą do trumny.

Tylko Bóg jej nie zdradził i ślepo w nią wierzył
I przez łzy się uśmiechał, że ją w niebie przeżył.

"Ty musisz dla mnie polec na śmierci wezgłowiu,
A ja muszę dla ciebie trwać na pogotowiu!

Ty pójdziesz tą doliną, gdzie ustaje łkanie,
A ja pójdę tą górą na twoje spotkanie.

Ty opatrzysz me rany, ja twych pieszczot ciernie,
I będziem odtąd w siebie wierzyli bezmiernie!"

Miała w trumnie strój bogaty,
Malowany w różne światy,
Że gdy w nim się zapodziała,
Nie wędrując - wędrowała.
Strój koloru murawego,
A odcienia złocistego -
Murawego - dla murawy,
Złocistego - dla zabawy.
         B. Leśmian, Strój 
A tu w pięknym wykonaniu Magdy Umer
http://www.youtube.com/watch?v=XE_htiN2vhU
Автор Damaskin
 - сентября 20, 2013, 21:37
Цитата: Pinia от сентября 20, 2013, 21:24
Za "Róże" pewny ban, gdy je zrozumie pan...  :yes:  ;D

:D
Хорошо получилось  ;up: Ale on nie zrozumie.
Автор Pinia
 - сентября 20, 2013, 21:24
Za "Róże" pewny ban, gdy je zrozumie pan...  :yes:  ;D
Автор Damaskin
 - сентября 20, 2013, 21:13
Мне понравилось вот это - и стихотворение, и музыка

Автор Wolliger Mensch
 - сентября 20, 2013, 21:12
Цитата: Damaskin от сентября 20, 2013, 21:08
А там не получается выкладывать с диакритикой. Приходится все тексты редактировать - что польские, что французские, что португальские.

Как это «не получается»? В топку такие сайты, где уникода нет до сих пор.